Geran i Kolin wrócili do domu. Kaiton wrócił ze spotkania dzień temu. Chłopcy zjedli porządne śniadanie, po czym poszli na ogród. Kaiton już na nich czekał.
- Witajcie chłopcy - powiedział Kaiton - Widzę, że nie tylko energia Kolina wzrosła. Geran, uwolnij moc, pokaż mi, czego się nauczyłeś przez te trzy dni.
Geran zrobił to, co kazał Kaiton. Wokół niego pojawiła się aura. Jego moc rosła aż do momentu, w którym nie mógł już nic wykrzesać.
- No no, jestem pod wrażeniem - powiedział Kaiton - To chyba najwyższy czas, aby nauczyć cię materializacji energii.
Kolin, Geran oraz Kaiton wyszli z terenu domu władcy. Minęli domy nieco zamożniejszych ludzi, stojące po drugiej stronie ulicy. Przy następnych kilku ulicach stały kolejne posiadłości. Na podwórkach ludzie trudzili się uprawą roślin. Na końcu dzielnicy mieszkalnej stał dom kowala. Po co jednak kowal, skoro ludzie mogą stworzyć własne ostrza z energii? Otóż kowale mają niezwykle wielką moc, jednak nie potrafią wykorzystać jej do walki. Wykorzystują energię do tworzenia z niej mieczy, o wiele lepszych niż miecz stworzony przez przeciętnego wojownika, po czym je sprzedają. Nie oznacza to jednak, że nie potrafią się bronić.
Kaiton zatrzymał się przed domem kowala. Spojrzał na symbol nad drzwiami wejściowymi, przedstawiający skrzyżowany miecz i młot. Nakazał uczniom zostać na zewnątrz, po czym wszedł do środka.
Cały dom był zrobiony z drewna. Miał parter i piętro. Po wejściu oczom Kaitona ukazał się blat, taki jak np. w karczmie czy sklepie wielobranżowym. Równolegle do blatu, obok wyjścia mieściła się kuchnia jegomościa. Po lewej zaś były schody na piętro, gdzie mieściły się sypialnie.
Kaiton podszedł do blatu, rozejrzał się, nie mógł jednak dojrzeć kowala. Oparł się. Po paru minutach kowal spostrzegł władcę i podszedł do swojego stanowiska sprzedawcy. Rzemieślnik miał już swoje lata. Miał długie, siwe włosy dookoła głowy, jednak góra była łysa. Posiadał też siwą brodę, pełno zmarszczek na twarzy oraz bardzo umięśnioną budowę ciała. Ubrany był w typowo kowalski strój.
- Kaiton! - powiedział z entuzjazmem kowal - Kopę lat! Dawnośmy się nie widzieli.
- Witaj Hef! - odpowiedział Kaiton, ściskając dłoń kowala - Opowiadaj, jak ci się wiedzie.
- No wiesz, życie kowala nie jest zbyt emocjonujące. Całymi dniami kuje miecze dla twoich żołnierzy. Nie obraź się, ale ci idioci nie potrafią obchodzić się z ostrzem. Raz widziałem ich trening i uwierz mi, nie chciałbym tego widzieć drugi raz. Nie mogę patrzeć, co oni robią z moimi cudeńkami. Co innego egzekutorzy. Oni wiedzą jak tym cholerstwem machać. A ty? Skoro tu jesteś, to pewnie chciałbyś albo nowe ostrze dla Kolina, albo masz kolejnego ucznia.
- Hah, przejrzałeś mnie. - zaśmiał się Kaiton - Mam nowego ucznia. Syn poprzedniego, byłego egzekutora, Gorusa, Geran.
- Ach, Gorus. Pamiętam jakby to było wczoraj, jak wybierałeś dla niego pierwszy, tymczasowy miecz. Zapewne jesteś tu w tej samej sprawie dla jego syna. Zaczekaj tutaj, zobaczę, czy mam jeszcze coś na składzie.
Kaiton poczekał jeszcze kilka chwil zanim Hef wrócił.
- Proszę bardzo - Powiedział Hef, wychodząc ze swego magazynu i kładąc miecz na blacie. - siedemdziesięciocentymetrowa tymczasowa katana, idealna dla początkujących.
- Dzięki Hef. - powiedział Kaiton - Ile płacę?
- Jak na ciebie... - rzekł nieco zniechęconym głosem - dwieście kreonów.
- Coś nie tak? - powiedział, podając mu pieniądze - wyglądasz na zmartwionego
- Chyba mogę ci powiedzieć. Wiesz, że mój syn, wraz z rodziną wyprowadził się na ziemie wspólne i został kowalem? Otóż moc kowali jest dziedziczna, więc jego syn też powinien zostać kowalem. Wysłał go więc do mnie, bym go uczył. On jednak nie chce być kowalem. Woli zostać wojownikiem. Uwierzyłbyś? Ludzie z krwią kowali nie mają żadnego potencjału w walce. To pewnie przez geny jego matki. Wiesz, że jest Thoenką? To najpewniej przez to Tos chce zostać wojownikiem. Ech... Wybacz, nie powinienem cię zadręczać moimi problemami.
- Nic się nie stało
- Mogę mieć prośbę? Młody jest pewnie gdzieś w dokach. Znajdź go i przekonaj, aby zrezygnował z tego beznadziejnego marzenia.
- A jeśli nie zrezygnuje?
- Jeśli nie zrezygnuje... To weź go na jakiś tymczasowy trening. Może się przekona, jak topornie będzie mu szło. A jeśli mu się spodoba, przekaż Fajsowi, żeby postarał się o kolejnego potomka, tym razem kowala.
- Dobrze Hef, nie ma sprawy. - powiedział Kaiton śmiejąc się - Do zobaczenia.
Kaiton opuścił budynek. Rozejrzał się za Geranem i Kolinem. Nie było ich przed sklepem. Próbował wyczuć ich energię, jednak znajdował się blisko rynku pełnego ludzi. Nie potrafił wyczuć spośród tylu osób, mocy swoich uczniów. Musiał ich poszukać na własną rękę.
Przepraszam, że w czwartek nic nie postowałem, jednak nie miałem takiej możliwości. Zacząłem remont, więc w najbliższym czasie będą możliwe takie przerwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz