niedziela, 15 stycznia 2017

4. Trzeci uczeń - część 4

Kaiton wraz z uczniami, Jackiem oraz kowalem Hefem weszli do knajpy rybnej. Usiedli przy jednym stoliku przy oknie. Po jednej stronie usiedli młodzi, a na przeciwko nich starsze pokolenie. W knajpie siedziało jeszcze parę osób. W kącie siedział hazardzista ogrywający jakiegoś naiwniaka. Przy drzwiach zajął miejsce jakiś kapitan. Nie przejął się jednak widokiem Złotobrodego.
Zamówili smażonego dorsza dla młodych, a sami wzięli piwo. Czekając na zamówienia, zaczęli rozmowę.
- A więc... - zaczął Kaiton - Wyjaśnijcie mi, dlaczego jesteście mokrzy?
- No więc... - Powiedział nieśmiało Geran - Uratowaliśmy tonącego Tosa.
- A dlaczego Tos tonął? - Spytał Hef
- Tos tonął, ponieważ wbiegł na molo podczas pokazu walki Jacka z Krakenem. Potwór zepchnął go w morze, a my wskoczyliśmy go uratować.
- A dlaczego Tos wbiegł na molo? - Spytał Jack, kierując swój wzrok na Tosa
- Ponieważ nie chciałem, abyście obudzili Krakena. - Powiedział Tos
- Przecież wszystko było pod kontrolą
- Może i tak, ale mimo to lepiej z nimi nie zadzierać. Oceany są pełne jaj Krakenów. Mag wody którego nająłeś przyspieszył jego wyklucie. 
Czuć było narastającą moc Tosa. Nikt tak naprawdę nie wiedział, czym to jest spowodowane.
- To prawda. - powiedział Jack - Mag wody był mi potrzebny właśnie do tego. Ale co z tego, że zabiłem jednego z Krakenów? Wody na świecie są pełne ich jaj, nie będzie różnicy jak zabraknie jednego czy dwóch. 
- Może i jesteś wilkiem morskim, ale chyba nie wiesz czym dokładnie są krakeny. - Powiedział Tos
- Nie przeginaj... - zwrócił mu uwagę Hef
- Zniszczyłeś tylko to, co było na powierzchni dna. - powiedział nie zwracając uwagi na dziadka - Krakeny jednak mają swoją większą część pod dnem. Zniesione jajo własnie tam się rozrasta do niewyobrażalnych rozmiarów. Niszcząc górną część, tylko przyspieszyłeś jego rozrost. Nie wspominając już o przyspieszonym wykluciu...
- Dosyć! - powiedział stanowczo Jack - Nie mam zamiaru tego dłużej słuchać. Jakieś dyrdymały o tym, że Krakeny rozrastają się pod dnem. Bzdury. Skąd możesz wiedzieć takie rzeczy?
- Nie czytasz gazet?
- Jestem wilkiem morskim, więc nie.
- W Absylvarze było ostatnio silne trzęsienie ziemi. Pozostawiło za sobą ogromny wąwóz. Na jego dnie znaleziono coś dziwnego. Domyśl się co to było...
- Absylvar... Przecież to jedna wielka propaganda! To że jestem thoenem nie znaczy, że popieram Absylvar. Wręcz przeciwnie. Pochodzę z Thoenu Północnego i... 
- Nie wnikam w politykę. Chcę ci tylko uświadomić, że nie warto nawet zaczynać walki z czymś takim jak Kraken.
- Nie będę słuchać jakiegoś dzieciaka powtarzającego bzdury rozpowszechniane przez Absylvinów. I co mi zrobisz? Myślisz, że jak twoja moc będzie rosła to się ciebie przestraszę?
- Tos! - Krzyknął Hef, pozostali goście spojrzeli dziwnie na ich stolik.
Moc Tosa rosła z każdą sekundą. Mimo, że aura wokół niego dopiero zaczęła się pojawiać, jego moc już dawno przerosła Gerana u szczytu jego dotychczasowych możliwości. To tylko dowodzi, jak silny jest potomek kowala i thoenki. Tos i Jack patrzyli sobie prosto w oczy. Mało brakowało, aby rzucili się sobie do gardeł. Zdrowy rozsądek Złotobrodego wziął jednak górę. Pirat ponownie zmienił w niewyjaśniony sposób kolor swojego oka z jasnoniebieskiego na czerwone. Zaraz po tym, Tos zasnął. Jego moc opadła, a oko Jacka znów wróciło do pierwotnego koloru.
- Hej! - powiedział Kolin - Co to? Czemu Tos zasnął? Czemu twoje oczy się zmieniły?
- Chcesz wiedzieć? - Spytał Jack - Proszę bardzo. Jestem thoenem, ale nie takim zwykłym. Niektórzy thoeni posiadają pewien dar, związany ze wzrokiem. Gdy go aktywuję, mam dostęp do różnych technik, czyli na przykład dzięki temu uśpiłem Tosa. 
- Czy on... - Spytał zaniepokojony Hef - Czy on się obudzi?
- Oczywiście, że tak. Co za pytanie. Zasnął, bo nie chciałem wszczynać burd w kolejnym mieście które odwiedziłem. Poza tym to trochę niemoralne w moim wieku bić się z dzieckiem. 
W końcu przyszło piwo dla dorosłych oraz jedzenie dla młodszych. Jack wziął swój kufel i wypił go do dna. 
- Dziękuję za pogawędkę panowie, życzę miłego dnia.
Złotobrody Wyszedł z knajpy. Kaiton i Hef jeszcze przez chwilę myśleli o tym, że muszą się jeszcze wiele dowiedzieć o ludzkich prekursorach. Tos po paru minutach obudził się, zjadł już nieco zimniejszą rybę. Reszta na niego czekała. Kaiton zapłacił za jedzenie i wyszedł razem z resztą gromadki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz