niedziela, 12 marca 2017

7. Początek końca - część 2

Nad Redoris zaszło już słońce. Ulice były oświetlone pochodniami, lecz na dachach, gdzie stacjonowali wartownicy pozostała niemal całkowita ciemność. Patrząc z punktu widokowego w pałacu Hakara można było zobaczyć, jak pięknie miasto wygląda po zachodzie słońca. Ten wieczór jednak był dziwny. Wszyscy wartownicy czuli pewien niepokój. 

W pewnym miejscu na wysokości dachów w zewnętrznym pierścieniu pojawiła się ciemna mgiełka. Nie zwróciło to jednak uwagi strażników. Zareagowali dopiero, gdy mgła przeleciała przez jednego z nich i zabiła go. Żaden z wartowników nie zdążył jednak ani ogłosić alarmu, ani nawet podjąć próby walki, pomijając fakt, że ciężko jest walczyć przeciwko mgle. 

Mroczny obłok poruszał się z niesamowitą prędkością. Każdy wartownik, którego minął, miał poderżnięte gardło. Celem tej dziwnej mgły było jednak wnętrze pałacu. Jak nie trudno się domyślić nie było to dla niej problemem. Strażników przy głównym wejściu potraktowała tak samo, jak tych na dachach. 

Gdy zdołała wejść do środka przybrała materialną formę. Ciało zakute w zbroję, cztery odnogi na plecach, czarna, gęsta mgła zakryta kapturem zamiast głowy, srebrna maska w kształcie czaszki oraz świecące, czerwone ślepia. Doskonale wiedział, gdzie szukać swojego celu. 

Jedyną osobą, jaką spotkał po drodze był Azel. Wykonał jedno cięcie wzdłuż jego klatki piersiowej. Azel krzyknął z bólu, chwilę potem zginął. Hakar słysząc to, chciał biec z pomocą. Zanim jednak wyszedł z pomieszczenia z widokiem na miasto, zobaczył go. Świecące, czerwone ślepia. Srebrna maska. To bez wątpienia był on. 

- Kopę lat Hakar!
- Ty... Co ty tu robisz?! - spytał z niedowierzaniem w to co widzi, robiąc krok do tyłu
- A wiesz, tak przyszedłem na herbatkę i ciasteczka, pogadać, powspominać stare czasy. - rzekł szyderczo Xar, wchodząc do środka. - Jak myślisz, po co tu przyszedłem?! 
- To ty zabiłeś moich wartowników!
- Nie tylko ich. - powiedział podchodząc do okna i patrząc w miasto - Po drodze napatoczył się jeszcze jakiś krótkowłosy w białych szatach.
- Co?! 
- Nie lubię białych ubrań. Za bardzo widać na nich krew.

Hakar powoli przestawał być spokojny.

- Przychodzisz do mojego pałacu. Zabijasz moich ludzi. Czego ode mnie chcesz?
- Na prawdę jeszcze się nie domyśliłeś? - zwrócił się w jego stronę - Chcę twojej smoczej gwiazdy.
- Czyli chcesz mnie zabić. Dobrze więc. Wiedz jednak, że nie poddam się bez walki. 
- Dokładnie tego spodziewałem się po wielkim Hakarze.

czwartek, 9 marca 2017

7. Początek końca - część 1

Zdawało się, że pomimo opuszczenia Grineal przez Kaitona i jego uczniów, wszystko pozostanie w normie. ludzie i diabły zajmowali się swoimi sprawami. Azurowie zamykali się w swoich świątyniach i tworzyli kolejne swoje sekrety. Arachnianowie natomiast walczyli ze zbuntowanymi plemionami. Wszystko miało pozostać normalne.
Minęło kilka godzin odkąd Kaiton i chłopcy wypłynęli. Słońce zaszło. Nastał wieczór. Większość diabłów wróciło do ciepłych domów, gdyż wieczory na Redoris nie należały do najcieplejszych. Niektórzy zamiast do domów poszli do knajp, nocnych klubów czy innych miejsc, niektórzy pełnili wartę na dachach budynków. W samym środku miasta zbudowanego na zboczu wulkanu, w samym kraterze mieszkał władca Diabłów - Hakar. 

Patrzył w stronę swego miasta przez wielkie okno w swym pałacu. Nazywał to miejsce punktem widokowym. Ostatnimi czasy dosyć często się tam pokazywał, a przychodził tam zawsze, gdy coś go gryzło. Podszedł do niego jego doradca jak i najlepszy przyjaciel, Azel. 

- Coś cię gnębi, panie? - spytał
- Jesteśmy tu sami, - odpowiedział Hakar, nadal patrząc w miasto - nie musisz używać formalnych zwrotów. A co do twojego pytania to tak, coś mnie gryzie. 
- Co takiego? - powiedział, również podchodząc do okna - Znamy się nie od dziś. Możesz mi powiedzieć o co chodzi. 
- Mam pewne wątpliwości co do tego wszystkiego. - rzekł po chwili Hakar - Mówiłem ci, co było parę dni temu na spotkaniu władców. 
- Martwisz się pojawieniem się Xara?
- O Xara martwić się nie muszę. Bardziej przejmuję się tym, co będzie po jego pokonaniu. Wiesz, że zerwaliśmy Traktat Azurski więc praktycznie nie będziemy mieli powodów, by utrzymać pokój za wszelką cenę. Wojna będzie bardzo prawdopodobna.
- Jest jeden powód, dla którego należy utrzymać pokój. Lud.
- Co?
- Lud, ludzie, diabły, arachnianie, azurowie, jestem pewien, że żaden z cywili nie chciałby, żeby wojna sprowadziła śmierć na jego bliskich. Poza tym... naprawdę chciałbyś walczyć przeciwko Krodace?
- Co?! Ty...
- Myślałeś, że nie wiem? Połowa pałacu o tym wie. Myślałeś, że nie widać jak na nią patrzysz? Jak o niej mówisz? Nawet jak opowiadałeś mi o spotkaniu władców, wspominałeś o Krodace z o wiele większymi szczegółami niż o innych. 
- Zamknij się!
- Spokojnie, nie ma się czego wstydzić. Ja idę do swojego pokoju. Muszę jeszcze skończyć dokumentację. Nie siedź tu za długo.

Hakar przytaknął. Zauważył coś dziwnego. Coś, czego nie dostrzegł podczas rozmowy z Azelem. Wartownicy na dachach... byli martwi. Nie był w stanie stwierdzić, co mogło ich zabić. Nie miał jednak czasu na myślenie. Zaraz po zauważeniu ciał usłyszał krzyk. Krzyk swojego najlepszego przyjaciela. 

czwartek, 2 marca 2017

6. Zmiennokształtny - część 4

Minął dzień po "Nalidiańskiej Masakrze" zmiennokształtnego. Ludzie zdążyli powrócić na środkową i północną wyspę Horineal. Nie byli tak liczni jak kiedyś, ale wkrótce miało się to zmienić. 

Uwerth w pewnym momencie poczuł pewne wątpliwości. Pomyślał, że może nie powinien tego robić, że może jego brat miał rację, że można było rozwiązać to bez użycia siły. Wiedział, że nalidianie nie umierają od razu, lecz mimo to czuł się dziwnie.

Chiron wraz z Kaitonem poszukiwali w Wielkiej Bibliotece, wydrążonej w największej z nieregularnych skał znajdujących się na najbardziej wysuniętej na północ wyspie wskazówek dotyczących tego, co powiedział im w tajemniczy sposób zmiennokształtny. Pomimo jej wielkości nie było tam zbyt wielu ksiąg opisujących historię nalidian, a jeśli już były, to nie były one zbyt dokładne i zawierały dużo archaizmów, przez co jeszcze trudniej było je zrozumieć. 

W pewnym momencie jednak Chiron natknął się na starą i nieco zniszczoną księgę w skórzanej oprawie, zatytułowaną "Legenda Nalidii", czyli kontynentu z którego wywodzą się nalidianie. Okazało się, że opisywała ona ich dzieje jeszcze z czasów zanim kraina ta była podzielona na pięć krajów i przeludniona. 

Czuł, że to właśnie w tej książce znajdzie to, czego szukał. Nie mylił się. Po kilku minutach szukania znalazł zapiski o tajemniczym zmiennokształtnym. Zdziwił się jednak, gdyż informacje o nim były datowane na bliżej nieokreślony czas, około tysiąca lat temu. Nie porzucił jednak jedynego tropu i zaczął czytać. 

- Znalazłeś coś? - spytał Uwerth
- Jak na razie to nasz jedyny trop. - rzekł Chiron - Powiedział, że zmiennokształtny był, jest i będzie tylko jeden, ale to niemożliwe żeby przeżył całe tysiąc lat! Nawet nalidianie, którzy są długowieczni tyle nie żyją. 
- Dziwna sprawa. Tak czy inaczej powiedz czego udało ci się dowiedzieć do tej pory.
- Hmm... - Chiron spojrzał w księgę - Tutaj jest napisane, że władca nalidian miał dwóch synów. zmiennokształtnego oraz przenoszącego się. Pod wpływem pewnych wydarzeń Zmiennokształtny odzyskał cząstkę swojej duszy z rąk swojego ojca.
- Cząstkę duszy?
- Tak, władca nalidian przetrzymuje cząstkę duszy każdego przedstawiciela gatunku w kuli w swoim ciele. Dzięki temu jest w stanie kontrolować każdego z nich jak i utrzymać swoją władzę przez tyle lat.
- Władza absolutna, sprytnie.
- ...Stał się pierwszym w pełni wyzwolonym nalidianinem. - Chiron czytał dalej - Jego ojciec wpadł z tego powodu w niepohamowany szał. Mimo wyzwolenia był bliski śmierci z jego ręki. W ostatniej chwili pomógł mu Przenoszący się, przekazując mu swoją unikalną zdolność. Nie pomogło to jednak na długo. Władca nalidian zabił swoich synów za jednym zamachem. Prawdopodobnie Przenoszący się zginął permanentnie, przez przekazanie swej zdolności bratu. Zmiennokształtny zaś pomimo, że zginął pierwszy raz, nie pojawił się nigdy więcej w historii...
- Aż do teraz. - wtrącił się Uwerth - Jak myślisz, to on?
- Zgodnie z tym co mówił, - rzekł Chiron zamykając księgę - Zmiennokształtny był, jest i będzie tylko jeden. Poza tym ta historia tłumaczyłaby czemu posiada dwie zdolności, teleportację i zmianę kształtu.
- W sumie... To by tłumaczyło też czemu pytał o wspomnienia Kaitona. 
- Co teraz zrobimy? 
- Sądzę, że zrobiliśmy to, co do nas należało. Zażegnaliśmy konflikt z nalidianami, przynajmniej tymczasowo. Dalsze wydarzenia będą już zależeć od kogoś innego.

Wyszli z Wielkiej Biblioteki i wrócili do stolicy. Wszystko wydawało się być w porządku. Chłopcy cały czas trenowali, Kaiton ich pilnował, Uwerth załatwiał swoje sprawy. Całe spokojne życie bohaterów zostało jednak przerwane pewną wiadomością umieszczoną w lokalnej gazecie.