Dojechali do ruin. Kaiton wysiadł, zostawiając swoje rzeczy w wozie. Mimo, że większość budynków nie przypominała już swoich dawnych kształtów, główna siedziba w której odbywało się spotkanie była w całkiem dobrym stanie.
Kaiton otworzył wielkie, drewniane drzwi i wszedł do środka. Po wejściu ukazała mu się wielka sala tronowa. Przed zakurzonym, kamiennym tronem znajdowały się dwa zniszczone przez czas stoły, pomiędzy którymi leżał szaro-czerwony, poszarpany dywan. Przy ścianach znajdowały się schody na wyższe piętra, na których znajdowały się sypialnie, laboratoria, balkony itp. Poniżej sali tronowej były lochy i stara biblioteka. Książki w niej zawarte były jednak napisane w języku staronazowskim. Cały budynek był czymś w rodzaju wielkiej, mieszkalnej wieży.
Kaiton wszedł po schodach na górę. Minął piętro z kuchnią, sypialniami, laboratoriami. Wszedł na najwyższy stopień. Dach miał budowę podobną do altany. Balkony wychodziły na cztery strony świata. Na środku stał okrągły stół, przy którym już siedział Hakar - władca diabłów. Miał on krótkie włosy oraz niedługie rogi, pnące się w górę.
- Kaiton. - rzekł Hakar
- Hakar. - odpowiedział Kaiton, siadając przy stole. Po chwili spytał - Długo tu jesteś? Nie widziałem twojego powozu przed wieżą.
- Nie korzystałem z powozu. Przyszedłem tu o własnych siłach.
- Taki kawał drogi? Dałeś radę?
- Nie jestem już twoim uczniem Kaiton, więc nie traktuj mnie jakbym nim był. Jestem pewien, że już dawno cię przewyższyłem.
- Nie zaczynaj! - krzyknął Kaiton wstając gwałtownie z miejsca.
- Uspokójcie się obydwaj!
Przerwał im piękny, kobiecy głos. Na balkon weszła Krodaka - ludzka władczyni Arachnianów.
- Krodaka...
- Hej Krodaka! Kopę lat! - Krzyknął Kaiton
- Witaj Kaiton, Hakar.
Usiadła przy stole, zajmując miejsce pomiędzy nimi, po czym poprawiła swoje ciemne, długie włosy.
- O co się znowu kłóciliście? - spytała
- Znowu? Kiedy się ostatnio kłóciliśmy? - spytał Kaiton
- Za każdym razem jak się widzicie kłócicie się. O co tym razem?
- Kaiton jak zwykle nie mógł uwierzyć, że ktoś, w przeciwieństwie do niego, nie olewa treningu i przyszedł tu o własnych siłach.
- Nie olewam treningu! - powiedział Kaiton podniosłym tonem - Po prostu ostatnio nie miałem czasu.
- Jasne... Jestem pewien, że gdybyśmy teraz walczyli, pokonałbym cię bez używania jednej ręki.
- Chcesz się o tym przekonać?
- Przestańcie obydwaj!
Przerwał im głos. Tym razem nie była to Krodaka. Był to głos charakterystyczy dla rasy Azurów. Był on wyższy niż głos innych przedstawicieli innych ras. Do sali wszedł Lokros - władca Azurów. Usiadł przy stole na przeciwko reszty władców i rzekł:
- Skończcie się kłócić i zaczynajmy spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz