czwartek, 24 listopada 2016

2. Wrodzona moc - część 2

Geran wstał już o wschodzie słońca. Nie mógł się doczekać treningu. Umył się i zjadł syte śniadanie. Następnie wyszedł na ogród, gdzie czekał już Kaiton i pewien młody chłopak. 
- Geran! - Krzyknął Kaiton - Chyba się jeszcze nie poznaliście, to jest mój syn Kolin. Kolin! - zwrócił się do syna - Poznaj Gerana. Jest synem mojego dawnego ucznia Gorusa.
- Miło mi - powiedział Geran.
- Jasne... - odpowiedział suchym tonem Kolin. 
- Więc... Zaczynajmy trening! - powiedział Kaiton - Geran, czy ojciec nauczył cię jakichś podstaw korzystania z energii?
- Niestety nie umiem nic a nic - zawstydził się Geran
- Ha! - zaśmiał sie Kolin - Ja już potrafię miotać własnymi pociskami energii. Niepotrzebnie się martwiłem. 
- Kolin!
- Przepraszam tato, to było nie na miejscu.
- Geran, skoro nie znasz podstaw korzystania z energii, zgaduję, że twoja siła jest na poziomie zwykłego czternastolatka. Widzę jednak w tobie potencjał. Masz wrodzoną moc. Trzeba ją tylko wydostać na zewnątrz. Chodź ze mną, pokażę ci coś. 
Dwóch uczniów poszło za Kaitonem najbardziej zarośniętą ścieżką w ogrodzie. Kolin już się domyślał, gdzie jego ojciec chce zabrać Gerana. Syn Gorusa czuł niepokój. Szli już kilkadziesiąt minut. Było pewne, że już nie są na terenie domu władcy ludzkości. 
W końcu doszli do swojego celu. Był to szczyt klifu. Widok na morze był niesamowity. Nad klifem były trzy złamane pnie i kilka żywych drzew. 
- W tym miejscu - rzekł Kaiton - zaczynał się trening każdego mojego ucznia. W miejscu złamanych pni stały kiedyś drzewa. Na tym polega twoje zadanie, Geran. Musisz obudzić w sobie wrodzoną moc. Musisz skupić ją w swojej pięści, a następnie uderzyć w jedno z drzew tak, aby je złamać. Gdy to zrobisz, będziesz już miał nieco większy zasób energii, i wiedzę w jaki sposób ją ukierunkować. 
- Jasne,  poradzę sobie - odrzekł Geran
Tak naprawdę to było kłamstwo. Geran kompletnie nie wiedział, jak ma się do tego zabrać. Spróbował więc po prostu uderzyć w drzewo z całej siły. Myślał że skoro ma wrodzoną moc to pójdzie jak z płatka. Jakże się mylił. Drzewo cały czas stało w miejscu a jedyne co zyskał Geran, to ból ręki. 
- Ale z ciebie słabiak! - krzyknął Kolin
- Zamknij się!
- Geran, - rzekł Kaiton przerywając im kłótnię - zwykłym uderzeniem bez jakiegokolwiek użycia energii nigdy nie złamiesz drzewa. Zrobimy tak: Masz trzy dni na złamanie tego drzewa. Jednakże dopóki go nie złamiesz, nie ruszysz się z tego klifu. 
- Co?!
- Masz tu nasiona pewniej rośliny, kretony. Zjedz jedno a twoje rany się zasklepią. No może oprócz ran miłosnych... Zażyj je dopiero gdy twoja ręka zacznie krwawić od nieudanych prób. Jeśli chodzi o jedzenie to masz wolną rękę. To całkiem dzikie tereny. Masz dużo zwierzyny. Tylko nie jedz nasion z głodu. Nie mają żadnych wartości odżywczych, więc się nimi nie najesz. Ja wracam, oprócz szkolenia was mam jeszcze swoje obowiązki. 
- Frajer - zaśmiał się Kolin.
- Zostajesz razem z nim.
- Co?! - powiedzieli obydwaj uczniowie w tym samym momencie.
- To co usłyszeliście. Dopóki Geran nie złamie tego drzewa, żaden z was nie ma prawa wrócić do domu. Ja idę. I jeszcze jedno. Kolin, nawet nie myśl o złamaniu tego drzewa samemu. Rozpoznam, czy to Geran złamał drzewo po jego ilości mocy. Do zobaczenia za trzy dni. 
Kaiton odszedł w głąb lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz